W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
4 posters
Strona 2 z 4
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Znaleźli kapłaneczkę i jakiegoś dżentelmena. Kazała umieścić ich w świątynnej sali wypoczynku. Zmierzała właśnie by sprawdzić jak się mają. Z niewiadomych jej przyczyn zapadli w dość długi sen, ale nie było czym się przejmować, w końcu w sprawę wchodziły rzeczy związane z Przeznaczeniem! Pyknęła fajkę. Uderzyło ją miłe ciepełko. W drodze do swoich gości napotkała jedną ze służek, która oznajmiła, jakoby niesforna dwójka się zbudziła. W akcie dobroci postanowiła przynieść im cieplutki posiłek.
-Witam ranne ptaszki~- przywitała się radośnie, wchodząc do pomieszczenia.- Przyniosłam wam śnaidanko~ Słodkie naleśniczki z wisienkami~- uśmiechnęła się promiennie.- Ah, jak to dobrze, że Przeznaczenie skrzyżowało nasze drogi~ Mam dla was dobre wiadomości~
-Witam ranne ptaszki~- przywitała się radośnie, wchodząc do pomieszczenia.- Przyniosłam wam śnaidanko~ Słodkie naleśniczki z wisienkami~- uśmiechnęła się promiennie.- Ah, jak to dobrze, że Przeznaczenie skrzyżowało nasze drogi~ Mam dla was dobre wiadomości~
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Chwilkę odpoczęła. No nic, chyba musi udać się do świątyni. Dwa razy machnęła skrzydłami i wzbiła się w powietrze. Po niedługiej chwili lotu była już w miejscu docelowym. Święta budowla nie wyglądała tak okazale, jak to sobie wyobrażała. Ot, budynek jak każdy inny... chociaż ze środka dobiegały aromatyczne zapachy. Wylądowała na dachu. Nie chciała ryzykować kolejnym spotkaniem z kapłanami. ostatnie skończyło się niepamięcią, co średnio się jej podobało. Przedreptała kawałek, kierując się swoim nosem. Przebijała znajoma nuta, miała więc zamiar udać się w jej kierunku.
Kofuku- Liczba postów : 24
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Czasami dobrze jest nie wiedzieć, co się ludziom śpi po nocach (lub w innych dziwnych sytuacjach). Prawdopodobnie dziewczyna zwątpiłaby nieco w Noboru, ale nie posiadała takich umiejętności i w jej oczach wciąż pozostawiał dzielnym i zaradnym facetem. Gdy otworzył oczy już wiedziała, że jest równie zdezorientowany, co ona. A może nawet bardziej. Gdy tak nagle się podniósł cofnęła się do tyłu równie gwałtownie, nieco przestraszona wykonanym przez niego ruchem. Odetchnęła głębiej. Tylko spokojnie.
- Świątynia. Jesteśmy w świątyni. Nie mam pojęcia, jak się tu znaleźliśmy... - jej głos cichł z każdym kolejnym słowem, które wypowiadała. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je rękoma. Chciała uciec, a tu klops. Nie było jej dane.
I nagle do pokoju weszła kobieta z tacą, wprawiając Arayę w kolejny przestrach. Aż podskoczyła, gdy ta weszła! I ona tak... Pobladła.
- Dziękuję bardzo, ale... jakie to dobre wieści? - Przełknęła nerwowo ślinę. Nagle odebrało jej apetyt.
- Świątynia. Jesteśmy w świątyni. Nie mam pojęcia, jak się tu znaleźliśmy... - jej głos cichł z każdym kolejnym słowem, które wypowiadała. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je rękoma. Chciała uciec, a tu klops. Nie było jej dane.
I nagle do pokoju weszła kobieta z tacą, wprawiając Arayę w kolejny przestrach. Aż podskoczyła, gdy ta weszła! I ona tak... Pobladła.
- Dziękuję bardzo, ale... jakie to dobre wieści? - Przełknęła nerwowo ślinę. Nagle odebrało jej apetyt.
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
...Ech? Gdzie?
- A-Ale jak? - zapytał, zdając sobie sprawę z tego, że Miyato tak samo jak on, nie miała najpewniej zielonego pojęcia, jak to się stało. Widząc, że nie najlepiej się z tym czuje, położył dłoń na jej ramieniu i już, już miał zacząć mówić coś o ewentualnej ucieczce, gdy wtem...
W pokoju pojawił się ktoś jeszcze. Dziwnie wyglądająca kobieta z gigantycznym pióropuszem. To nie mogło się dobrze skończyć... Nagle, czując zapach jedzenia, Noboru zrobił się przeraźliwie głodny. Jego brzuch postanowił zatańczyć tak, jak mu zagrano i zaburczał smutną melodią pustego żołądka.
Pytanie, które chciał zadać, zadała za niego Araya, więc nie musiał się akurat tym faktem przejmować. Gorzej, że indianka wciąż trzymała w rękach to, co miało iść do jedzenia, a on nie mógł nawet po to sięgnąć, żeby chociaż posmakować tych przewspaniałych naleśników! To było takie niesprawiedliwe! Szybciej, niech im już powie i da żarcie!
- A-Ale jak? - zapytał, zdając sobie sprawę z tego, że Miyato tak samo jak on, nie miała najpewniej zielonego pojęcia, jak to się stało. Widząc, że nie najlepiej się z tym czuje, położył dłoń na jej ramieniu i już, już miał zacząć mówić coś o ewentualnej ucieczce, gdy wtem...
W pokoju pojawił się ktoś jeszcze. Dziwnie wyglądająca kobieta z gigantycznym pióropuszem. To nie mogło się dobrze skończyć... Nagle, czując zapach jedzenia, Noboru zrobił się przeraźliwie głodny. Jego brzuch postanowił zatańczyć tak, jak mu zagrano i zaburczał smutną melodią pustego żołądka.
Pytanie, które chciał zadać, zadała za niego Araya, więc nie musiał się akurat tym faktem przejmować. Gorzej, że indianka wciąż trzymała w rękach to, co miało iść do jedzenia, a on nie mógł nawet po to sięgnąć, żeby chociaż posmakować tych przewspaniałych naleśników! To było takie niesprawiedliwe! Szybciej, niech im już powie i da żarcie!
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Postawiła talerze z naleśnikami na stole. Ah! Na pewno jeszcze są spragnieni!
-Hana-san- niespodziewanie grzecznie zwróciła się do zwykłej świątynnej służki.- Możesz przynieść naszym śpiochom jeszcze coś do picia? - ton Shinte był aż zbyt łagodny. Każdy kto ją znal wiedział, że to nie wróżyło nic dobrego. Przerzuciła spojrzenie na leżącą dwójkę.- Nie wiedziałam na co będziecie mieli ochotę, przyniosłam więc naleśniki. Mam nadzieję, że będą wam smakować.- wychwyciła głodny wzrok Nanatsuchiego.- Zapraszam, zjedzcie. Zaraz będzie zimne.- powydziela, wskazując na apetycznie pachnącą potrawę. Miyato bardzo się niecierpliwiła... Ah! dziewczyna powinna nieco się rozluźnić!- Spokojnie, Araya-san. Bez pośpiechu. Przecież nic ci nie grozi, oficjalnie znaleźliście się pod moją opieką... nie musicie przejmować się już tą zgrają... Tumanów. Że też Przeznaczenie pokierowało takie ośle stado na służbę do świątyni! Skandal!- pokręciła głowa. Przez to cale noszenie się z garami musiała zgasić fajkę! nasypała do niej nieco sproszkowanego, podejrzanego zielska i odpaliła. Pyknęła dwa razy jasno szary dym. Jak miło~
-Hana-san- niespodziewanie grzecznie zwróciła się do zwykłej świątynnej służki.- Możesz przynieść naszym śpiochom jeszcze coś do picia? - ton Shinte był aż zbyt łagodny. Każdy kto ją znal wiedział, że to nie wróżyło nic dobrego. Przerzuciła spojrzenie na leżącą dwójkę.- Nie wiedziałam na co będziecie mieli ochotę, przyniosłam więc naleśniki. Mam nadzieję, że będą wam smakować.- wychwyciła głodny wzrok Nanatsuchiego.- Zapraszam, zjedzcie. Zaraz będzie zimne.- powydziela, wskazując na apetycznie pachnącą potrawę. Miyato bardzo się niecierpliwiła... Ah! dziewczyna powinna nieco się rozluźnić!- Spokojnie, Araya-san. Bez pośpiechu. Przecież nic ci nie grozi, oficjalnie znaleźliście się pod moją opieką... nie musicie przejmować się już tą zgrają... Tumanów. Że też Przeznaczenie pokierowało takie ośle stado na służbę do świątyni! Skandal!- pokręciła głowa. Przez to cale noszenie się z garami musiała zgasić fajkę! nasypała do niej nieco sproszkowanego, podejrzanego zielska i odpaliła. Pyknęła dwa razy jasno szary dym. Jak miło~
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Ale jak. Sama chciałaby to wiedzieć. Ale nie wiedziała. Pamiętała tylko chatę i... i to wszystko. Czy odpowiedź leżała w tym momencie, który pamiętała jako ostatni? Nie miała jednak siły by się nad tym zastanawiać, bo zaraz pojawiły się kolejne cudowne wydarzenia, które tylko wprowadzały mętlik. A były nimi naleśniki. Spojrzała na talerz bez entuzjazmu. Czy musiała to zjeść. Z drugiej strony nie wypadało odmówić komuś, kto już się pofatygował, więc skłoniła się lekko i przysunęła bliżej jedzenia.
- Woda będzie idealna - zaproponowała dziwnie ubranej kobiecie, gdy ta zarządziła przyniesienie im czegoś do picia. Tak. Woda i wyjaśnienia. Albo chociaż zapewnienie, że nic im nie będzie. To przyszło nad wyraz szybko. Uśmiechnęła się delikatnie. - Więc już nie będą mnie gonić? I nie muszę uciekać? - wolała się upewnić, bo była to dość delikatna kwestia. Jeżeli tak, to mogła spróbować się zrelaksować nawet w świątyni, choć wciąż nie miała apetytu. Zaczęła dziabać tego naleśnika bez entuzjazmu, czekając na dalsze wyjaśnienia.
- Kim pani jest? Nie widziałam pani wcześniej w świątyni?
- Woda będzie idealna - zaproponowała dziwnie ubranej kobiecie, gdy ta zarządziła przyniesienie im czegoś do picia. Tak. Woda i wyjaśnienia. Albo chociaż zapewnienie, że nic im nie będzie. To przyszło nad wyraz szybko. Uśmiechnęła się delikatnie. - Więc już nie będą mnie gonić? I nie muszę uciekać? - wolała się upewnić, bo była to dość delikatna kwestia. Jeżeli tak, to mogła spróbować się zrelaksować nawet w świątyni, choć wciąż nie miała apetytu. Zaczęła dziabać tego naleśnika bez entuzjazmu, czekając na dalsze wyjaśnienia.
- Kim pani jest? Nie widziałam pani wcześniej w świątyni?
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
ACH, NALEŚNIIIIIIKIIIIIIIIII! Gdy tylko zostały postawione tuż przed nim, stwierdził, że to chyba sen. Nie mógł im ufać. One nie mogły być prawdziwe. Jeden kęs... Cholera, były prawdziwe! CZY TO NIEBO? Zajadał się tak, że aż mu się uszy trzęsły, nie słuchając za bardzo tego, o czym rozmawiały jego towarzyszki. Coś o świątyni i o Przeznaczeniu... Jakieś głupoty pewnie. Jedzenie było najważniejsze. Przy okazji cholernie przeszkadzał mu dym z tej fajki. Machał ręką, żeby go odgonić, ale gdy ten znalazł się już w jego nozdrzach, zapiekł go dość mocno i Noboru musiał kichnąć. Głośno.
Czy świat już się zmieniał, czy jeszcze nie?
Czy świat już się zmieniał, czy jeszcze nie?
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Wymownie spojrzała na służącą, która szybko zniknęła za drzwiami.- Woda zaraz zostanie doniesiona.- uśmiechnęła się do młodej dziewczyny. Usiadła na jednym z krzeseł. Mężczyzna rzucił się na jedzenie jak zwierz. Widocznie był bardzo głodny. Ah~ Aż przypomniały się jej dzieci, gdy były jeszcze malutkie. Pociągnęła nieco dymu. jakież to były dobre czasy! Musi porozmawiać z Tasukim... Brakowało jej maluchów wokół siebie! Wróciła jednak do otaczającej ją rzeczywistości. W końcu miała sytuację do sprostowania.- Araya-san, nikt nie będzie cię gonił. Widzisz, problemem jest to, że w ogóle czułaś potrzebę ucieczki.- do pomieszczenia weszła służąca i postawiła jeden dzban z wodą oraz jeden dzban z winem. Druga wniosła kielichy. Shinte zatrzymała ich gestem dłoni.- Noboru-san, masz ochotę na dokładkę?- rzuciła do zajętego konsumpcją mężczyzny. Sama nalała sobie czerwonego wina do kielicha i wzięła niewielki łyk dobre.- Przepraszam, że przerwałam. Wracając. Jesteś teraz pod moją opieką i włos z twojej jasnej główki nie spadnie- zapewniła z niemalże matczynym uśmiechem. Ah, wybacz. Mój mąż często mi mówi, że moje maniery są dość... Wątpliwe. Chyba ma rację- rozłożyła bezradnie ręce. Znów pyknęła fajkę.- Nazywam się Shinte. Widziałaś, ale byłas malutka. Masz prawo tego nie pamiętać. Gdybym wiedziała, że tutejsi kapłani wyrządzą ci taką krzywdę inaczej bym to wszystko zaplanowała... Wybacz.- upiła trunku.
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Działo się więcej, niż była w stanie zrozumieć. Nie spodziewała się też, że Noboru był taki głodny i z takim zapałem rzuci się na podstawione mu pod nos naleśniki. Pewnie dawno nic nie jadł. Ona też dawno niczego nie jadła i jej żołądek z pewnością byłby wdzięczny za choć kawałek przyniesionych pyszności, jednak nie czuła apetytu, dlatego podsunęła jeden ze swoich naleśników na talerz chłopaka. Niczego nie straci. Jej na razie wystarczała woda, która już była w drodze. Zdecydowanie wolała ją jak wino mnichów, które każdego nieostrożnego śmiałka zwaliłoby z nóg po dwóch kieliszkach.
Tak też przyszła woda, wino i rozmowa toczyła się dalej, w kierunku, którego ona w żadnym razie nie przewidziała. Shinte. Zapamiętałaby to imię i z pewnością jakoś skomentowała, jednak siła jej kolejnych słów mogła zwalić ją z nóg. Na szczęście siedziała. Znów jednak poczuła zawroty głowy, jak wtedy, w chatce, tym razem jednak jej nie pociemniało. Czy to się działo naprawdę? Czy ona...? Nie wiedziała, jak zareagować. Mieszanina ulgi i radości mieszała się w niej jak w kotle, powodując, że była bardzo bliska płaczu. Nie mogła płakać. Skłoniła się więc głęboko, do ziemi i trwała w tej pozycji, nie mogąc nic powiedzieć przez zaciśnięte gardło. To jednak była prawda. Podniosła się dłuższej chwili z twarzą, na której można było dostrzec jakieś ślady po łzach, teraz jednak nie płakała. I naszła ją ochota na jedzenie.
- Dziękuję... Smacznego - powiedziała i zabrała się już śmielej do naleśnika. Mogła jednak nie oddawać tego drugiego placka Noboru...
Tak też przyszła woda, wino i rozmowa toczyła się dalej, w kierunku, którego ona w żadnym razie nie przewidziała. Shinte. Zapamiętałaby to imię i z pewnością jakoś skomentowała, jednak siła jej kolejnych słów mogła zwalić ją z nóg. Na szczęście siedziała. Znów jednak poczuła zawroty głowy, jak wtedy, w chatce, tym razem jednak jej nie pociemniało. Czy to się działo naprawdę? Czy ona...? Nie wiedziała, jak zareagować. Mieszanina ulgi i radości mieszała się w niej jak w kotle, powodując, że była bardzo bliska płaczu. Nie mogła płakać. Skłoniła się więc głęboko, do ziemi i trwała w tej pozycji, nie mogąc nic powiedzieć przez zaciśnięte gardło. To jednak była prawda. Podniosła się dłuższej chwili z twarzą, na której można było dostrzec jakieś ślady po łzach, teraz jednak nie płakała. I naszła ją ochota na jedzenie.
- Dziękuję... Smacznego - powiedziała i zabrała się już śmielej do naleśnika. Mogła jednak nie oddawać tego drugiego placka Noboru...
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Jadł i jadł, ale udało mu się zauważyć podstawiony przez Arayę naleśnik. Póki trwała rozmowa, jeszcze go nie ruszał, bo przecież też musiał chwilę odetchnąć, po czym rzeczywiście zgłosił się po dokładkę dojadł to, co zostało mu na talerzu.
- Ymm, prosiłbym jeszcze - powiedział, spuszczając wzrok. Drugą ręką sięgnął po kielich z winem, no bo przecież NIE BĘDZIE PIŁ WODY. Smak był niczego sobie, gorzej, że czuł, jak od razu uderza mu ono do głowy. Szlag. To chyba szybko pójdzie... Gorzej, że zwyczajnie nie mógł sobie odmówić i gdy skończył pić, dolał sobie z dzbana więcej trunku.
Ach, przy okazji, ta babeczka nazywała się Shinte? I skąd znała ich imiona? Owszem, Noboru zdawał sobie sprawę, że grywali w świątyni, ale zdawało mu się, że nie widział jeszcze nigdy takiej postaci.
- Emm... Shinte-san, skąd wiesz, jak mam na imię? - zapytał jeszcze. O cholera, jego głos już nie brzmiał tak, jak zwykle. Nie jest najlepiej. Ale winko takie smaczniutkie!
- Ymm, prosiłbym jeszcze - powiedział, spuszczając wzrok. Drugą ręką sięgnął po kielich z winem, no bo przecież NIE BĘDZIE PIŁ WODY. Smak był niczego sobie, gorzej, że czuł, jak od razu uderza mu ono do głowy. Szlag. To chyba szybko pójdzie... Gorzej, że zwyczajnie nie mógł sobie odmówić i gdy skończył pić, dolał sobie z dzbana więcej trunku.
Ach, przy okazji, ta babeczka nazywała się Shinte? I skąd znała ich imiona? Owszem, Noboru zdawał sobie sprawę, że grywali w świątyni, ale zdawało mu się, że nie widział jeszcze nigdy takiej postaci.
- Emm... Shinte-san, skąd wiesz, jak mam na imię? - zapytał jeszcze. O cholera, jego głos już nie brzmiał tak, jak zwykle. Nie jest najlepiej. Ale winko takie smaczniutkie!
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Ależ z niego był głodomór! Wymownie spojrzała na służki, które miały donieść więcej naleśników.- Zaraz dostaniesz dokładkę... Ah, wina tez donieście!- zawołała za młodymi kobietami.- Smacznego, Araya-san, smacznego.- mruknęła zadowolona, opierając się jedną ręka o stół. Miała w planach nieśpieszne przedstawić Przeznaczone im plany. Coś czuła, że z niemalże pijanym mężczyzną pójdzie szybciej. Wydawał się w tej chwili być dość niefrasobliwa osobą. Skąd zna jego imię, co?- Arara~ Kro by nie znał Noboru Nanatsuchiego, wschodzącą gwiazdę muzyki oraz jednego z najlepiej rokujących na przyszłość z młodego pokolenia Nanatsuchich?- świetnie zagrała oburzenie, jak gdyby jasnowłosy mężczyzna wielce ją uraził. Do pomieszczenia znów weszły służki. Stół uzupełnił się o kolejny dzban wina i stertę naleśników.- Jedzcie, jedzcie. Na zdrowie.- entuzjastycznie proponowała, rozkładając ręce.- Później będziecie mogli jeszcze odpocząć lub iść zażyć kąpieli. Niestety nie mamy tutaj koedukacyjnych łaźni. Wydajecie się dość zżyci, niestety nie pozwolę na łamanie obowiązujących tu reguł, mam nadzieję, że rozumiecie.- przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, na wysokości serca.- Kiedy już załatwicie wszystkie swoje sprawunki tutaj, w świątyni, będziemy mogli udać się do pobliskiego miasteczka. Ma być festyn, po tych wszystkich stresach odpoczynek dobrze wam zrobi.- zerknęła na służki, które nadal czekały na polecenie.- Ah, wybaczcie dziewczęta. Już możecie odpocząć, dzisiaj zróbcie sobie wolne.- młode niewiasty nieco się zdziwiły. Jak to tak? Wolne?! Ale nie protestowały. szybko zniknęły z oczu Shinte bojąc się, że jeszcze jej się odwidzi.
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Z lekkim przerażeniem obserwowała szybkość, z jaką Noboru pochłaniał naleśniki, jednak po chwili się uśmiechnęła. Należało mu się. Przecież jej pomógł! Ciekawe jednak co się stało z Kofuku. Jak przez mgłę pamiętała coś o skrzydłach, jednak szczegóły pozostawały poza jej zasięgiem. Odetchnęła, popijając naleśniczki wodą. Ponowne przerażenie pojawiło się, gdy chłopak tak ochoczo sięgnął po wino. ON NIE WIEDZIAŁ. Ale niedługo się dowie, jeżeli jego głowa jest na poziomie przeciętnej osoby. Tymczasem rozmowa przeszła z jej osoby na Nanatsuchiego, więc w spokoju jadła i piła, przysłuchując się rozmowie. No i oczywiście wzięła kolejne dwa naleśniki, a nawet nalała sobie ćwiartkę kieliszka wina. Więcej nie było trzeba. Tylko ona o tym wiedziała, a Noboru nalał sobie kolejnego. To się źle skończy, nie mówiła jednak nic.
Shinte beztrosko kontynuowała swój wywód, aż nagle powiedziała coś takiego, że Arayi stanęło jedzenie w gardle. A później je przełknęła niczym ość. Co? Nie, nie, nie. Odkaszlnęła.
- Przepraszam, ale my nie jesteśmy... zżyci. Znam Nanatsuchi niespełna... - Zamknęła usta. Był ranek? Popołudnie? - ... dzień, więc to nie prawda. - Cholerka, czemu w ogóle się tłumaczy? Przymknęła oczy. Ten dzień kiedyś się skończy, przyjdzie następny. Z tego wszystkiego już nawet nie certoliła się z winem wypiła zawartość kieliszka jednym haustem. Skłoniła się . - Dziękuję za posiłek. Udam się do łaźni pierwsza - uznała i wstała. I w tym momencie doszła do wniosku, że nawet nie wie, jakie to pomieszczenie. To nie był nawet jej pokój. Dlatego w pierwszej kolejności ruszyła przez świątynię do swojego skromnego pokoiku, a później, z naręczem czystych ubrań, ruszyła do łaźni. Może faktycznie powinna się nieco odprężyć?
Shinte beztrosko kontynuowała swój wywód, aż nagle powiedziała coś takiego, że Arayi stanęło jedzenie w gardle. A później je przełknęła niczym ość. Co? Nie, nie, nie. Odkaszlnęła.
- Przepraszam, ale my nie jesteśmy... zżyci. Znam Nanatsuchi niespełna... - Zamknęła usta. Był ranek? Popołudnie? - ... dzień, więc to nie prawda. - Cholerka, czemu w ogóle się tłumaczy? Przymknęła oczy. Ten dzień kiedyś się skończy, przyjdzie następny. Z tego wszystkiego już nawet nie certoliła się z winem wypiła zawartość kieliszka jednym haustem. Skłoniła się . - Dziękuję za posiłek. Udam się do łaźni pierwsza - uznała i wstała. I w tym momencie doszła do wniosku, że nawet nie wie, jakie to pomieszczenie. To nie był nawet jej pokój. Dlatego w pierwszej kolejności ruszyła przez świątynię do swojego skromnego pokoiku, a później, z naręczem czystych ubrań, ruszyła do łaźni. Może faktycznie powinna się nieco odprężyć?
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Drugi kielich rzeczywiście już dał mu nieco w pięty, a kiedy jeszcze Shinte wspomniała coś o gwieździe muzyki, to włączył mu się tryb wstydnisia... Chwila, nie włączył, raczej pozostał. Odwrócił wzrok i zaczął ruszać się tak, jakby rzeczywiście nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Nie wspominając już w ogóle o jego policzkach, które zapewne przybrały barwę buraczaną. Czuł się tak nieswojo, gdy ktoś go chwalił, że naprawdę nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Był najmłodszym z braci. Najbardziej cichym, najmniej popularnym, zawsze najbardziej z boku. Jego ojciec niewiele mówił, czasem może zdarzył się pomruk w rodzaju "dobra robota", ale niewiele poza tym. Noboru grał na erhu, ale niespecjalnie przykuwał uwagę przy swoich braciach. Oni nawet na poważnym koncercie potrafili zrobić show i skupić całą uwagę na sobie. On? On nie umiał. Chciał jednak jeszcze kiedyś zagrać na swoim instrumencie. Lubił go. Miał wrażenie, że był to jego najlepszy przyjaciel, w końcu rozumieli się bez słów.
Nie odezwał się, słysząc uwagę o sobie. Nie czuł się wcale wschodzącą gwiazdą muzyki, a z pewnością nie najzdolniejszym z rodu. Po prostu sobie był. I grał. Robił to, co lubił, przy okazji podtrzymując rodzinną tradycję.
Ochoczo skorzystał z propozycji łaźni, tylko pytanie, czy będzie miał tam jakiekolwiek ubrania... Nie zważając na to jednak, ruszył do łaźni, żeby też się umyć. I... Chwila. Co ona powiedziała?
- N-Nie, to-to wcale nie tak... - dodał cichutko i czym prędzej ruszył się umyć.
Był najmłodszym z braci. Najbardziej cichym, najmniej popularnym, zawsze najbardziej z boku. Jego ojciec niewiele mówił, czasem może zdarzył się pomruk w rodzaju "dobra robota", ale niewiele poza tym. Noboru grał na erhu, ale niespecjalnie przykuwał uwagę przy swoich braciach. Oni nawet na poważnym koncercie potrafili zrobić show i skupić całą uwagę na sobie. On? On nie umiał. Chciał jednak jeszcze kiedyś zagrać na swoim instrumencie. Lubił go. Miał wrażenie, że był to jego najlepszy przyjaciel, w końcu rozumieli się bez słów.
Nie odezwał się, słysząc uwagę o sobie. Nie czuł się wcale wschodzącą gwiazdą muzyki, a z pewnością nie najzdolniejszym z rodu. Po prostu sobie był. I grał. Robił to, co lubił, przy okazji podtrzymując rodzinną tradycję.
Ochoczo skorzystał z propozycji łaźni, tylko pytanie, czy będzie miał tam jakiekolwiek ubrania... Nie zważając na to jednak, ruszył do łaźni, żeby też się umyć. I... Chwila. Co ona powiedziała?
- N-Nie, to-to wcale nie tak... - dodał cichutko i czym prędzej ruszył się umyć.
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Zakryła dłonią uśmiech, który pojawił się na jej twarzy. Jacy niewinni~! Musiała się jednak opanować. Chrząknęła znacząco.- Przepraszam najmocniej... Musiałam źle zinterpretować wasz uścisk, kiedy spaliście. jeszcze raz przepraszam.- złożyła ręce przy ustach i nieco pochyliła głowę. Miała świetny ubaw, starała się tego jednak nie okazywać. Nadmiernie. Tak czy inaczej: oboje uciekli. Za Noboru posłała, a jakże, świątynne służki, które miały pomóc mu w kapeli oraz przypilnować go. nie chciała bowiem, żeby tak ważna osoba utopiła się w świątynnej łaźni. Mężczyzna otrzyma też nowe szaty. Świątynna mogą nie była co prawda najlepsza, ale szaty były przynajmniej czyste. Została sama w pomieszczeniu. Miała w planach odwiedzić Arayę, najpierw jednak pozostawała sprawa niedopitego wina.
Noboru został otoczony przez trzy niewiasty. Jedna niosła naręcze ubrań, jedna chwyciła go pod rękę i zaczęła prowadzić w sobie znanym kierunku, trzecia również niosła coś w rękach, prawdopodobnie ręcznik.- Zaprowadzimy pana do łaźni i ze wszystkim pomożemy.- rzuciła ta, z którą tkwił w uścisku.
Shinte udała się natomiast w kierunku damskiej części budynku. Miała nadzieję, że Araya się odnajdzie. Wolaka być jednak zapobiegliwa, więc wysłała jedną ze służek w ramach ewentualnej pomocy.
Noboru został otoczony przez trzy niewiasty. Jedna niosła naręcze ubrań, jedna chwyciła go pod rękę i zaczęła prowadzić w sobie znanym kierunku, trzecia również niosła coś w rękach, prawdopodobnie ręcznik.- Zaprowadzimy pana do łaźni i ze wszystkim pomożemy.- rzuciła ta, z którą tkwił w uścisku.
Shinte udała się natomiast w kierunku damskiej części budynku. Miała nadzieję, że Araya się odnajdzie. Wolaka być jednak zapobiegliwa, więc wysłała jedną ze służek w ramach ewentualnej pomocy.
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Nie przyjmowała do wiadomości, że się do kogoś przytuliła. Nie i koniec. Ona, przez całe życie wychowywana jako kapłanka, żyjąca w czystości, teraz, nagle, miała się przytulać do zupełnie obcego człowieka? Nie. Po prostu nie. To było zbyt absurdalne, by mogła się tak zachowywać. Przyjęła przeprosiny ze strony dziwnej kobiety, choć ten uśmiech był niepokojący. Mimo to nie miała podstaw ku temu, by jej nie ufać. Nie ganiała jej z ostrymi przedmiotami... Odetchnęła. Wino sprawiło, że zrobiło jej się przyjemnie ciepło i przestała myśleć o rzeczach nieważnych. Teraz wystarczyło się umyć i nieco odprężyć. Choć znajdowała się w świątyni, teraz jakoś mniej przejmowała się tym, co mogło się wydarzyć. Kapłani wszak już jej nie zagrażali. Lekkim, cichym krokiem przemierzała korytarze i tarasy idąc w stronę łaźni.
W przedsionku rozebrała się i złożyła brudne ubranie, zostawiając je tuż obok czystego. Następnie wzięła czysty ręcznik i przeszła dalej, do łaźni, w której były dwa prysznice, wanna i regał z różnymi kosmetykami, głównie naturalnymi (#bogactwo). Zostawiła ręcznik na regale i odkręciła ciepłą wodę w prysznicu, by zmyć z siebie wszystkie brudy ucieczki i snu.
W przedsionku rozebrała się i złożyła brudne ubranie, zostawiając je tuż obok czystego. Następnie wzięła czysty ręcznik i przeszła dalej, do łaźni, w której były dwa prysznice, wanna i regał z różnymi kosmetykami, głównie naturalnymi (#bogactwo). Zostawiła ręcznik na regale i odkręciła ciepłą wodę w prysznicu, by zmyć z siebie wszystkie brudy ucieczki i snu.
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Kierując się zapachem dotarła niemalże na sam koniec dachu, średnio zwinnie zeskoczyła na okno, przez które dostała się do budynku. Nadal pod skrzydlatą postacią, której dziwnym trafem nie mogła zmienić, wzbudziła niemały popłoch wśród służących, nieco mniejszy wśród kapłanów. Nikt jej jednak nie zaczepiał. Nie rozumiała... Było z nią coś nie tak? Spojrzała na dłonie, które zdawały się być normalne. Wzruszyła ramionami. W zasadzie zaczynała być poważnie głodna głodna... Ruszyła więc dalej. Przyjemny zapach się nasilał. Uchyliła drzwi, zza których czuła apetyczny aromat. Do jej uszu dotarł szum, jak gdyby wody. Przeszła jeszcze parę kroków. Oh! To tutaj! Odszukała miejsca, z którego woń była najmocniejsza. odsłoniła zasłonkę i jej oczom ukazała się Arajka. Przekrzywiła głowę. Nie dziwota, że obsługa świątyni była nieco przestraszona. Niedawno jeszcze urocza postać Kofuku nieco się zmieniła. Skóra przy twarzy jakby zszarzała, włosy pociemniały, oczy stały się czerwieńsze, a białka jak gdyby nie były już białe. Kształt skrzydeł się wyostrzył i, podobnie jak włosy, przybrały ciemniejszą barwę.- Ah! Arajka!- ucieszyła się na jej widok. Głód był już spory, być może to wina lotu i formy jaką wymusił na niej przez dłuższy czas. Niemożliwość zmiany postaci też była w tym momencie niesprzyjająca. Ślinka naciekła jej do ust, blondwłosa kobieta już chyba zawsze będzie kojarzyć się z jedzeniem.- Masz te świecące rzeczy? A-albo wiesz gdzie jest Nobuś? Czuję jakbym zaraz miała zwariować.
Kofuku- Liczba postów : 24
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Że chwila. Że niby się przytulili? Ale jak... nie. Nie. On? Najbardziej niewinna istota na ziemi, która nigdy nawet w swoim życiu na dobrą sprawę nie dotknęła kobiety (no, może poza maminym cycem i sytuacją związaną z ucieczką), a już na pewno nie w takich okolicznościach? Przełknął ślinę, spoglądając na Arayę, która też zdawała się w to wszystko nie wierzyć.
Jego kontakty z kobietami miały zostać przedłużone. To nie zapowiadało nic dobrego. Absolutnie. Wzięły go pod ręce i zaciągnęły do męskiej łaźni. Ej, zaraz, chwila, jak one niby miały mu pomóc...? Wolał chyba sam siebie o to w tej chwili nie pytać. Gdy weszli do miejsca ich aktualnego przeznaczenia, Noboru mógł zauważyć niewielki przedsionek (chyba na zmianę ubrań, z tego, co wywnioskował) i dalsze pomieszczenie, z którego buchały kłęby pary. To zapewne tam znajdowała się część właściwa łaźni. Udało mu się przez przerwę w zasłonce zauważyć wydrążoną w podłodze wannę. Taką gigantyczną, dla dużej ilości mężczyzn (w końcu kapłanów tu nie brakowało). Ej, chwila. Te babeczki wciąż tu były? Jak się niby miał przy nich rozebrać...?
- Erm... - nie wiedział, jak to wszystko zacząć.
Jego kontakty z kobietami miały zostać przedłużone. To nie zapowiadało nic dobrego. Absolutnie. Wzięły go pod ręce i zaciągnęły do męskiej łaźni. Ej, zaraz, chwila, jak one niby miały mu pomóc...? Wolał chyba sam siebie o to w tej chwili nie pytać. Gdy weszli do miejsca ich aktualnego przeznaczenia, Noboru mógł zauważyć niewielki przedsionek (chyba na zmianę ubrań, z tego, co wywnioskował) i dalsze pomieszczenie, z którego buchały kłęby pary. To zapewne tam znajdowała się część właściwa łaźni. Udało mu się przez przerwę w zasłonce zauważyć wydrążoną w podłodze wannę. Taką gigantyczną, dla dużej ilości mężczyzn (w końcu kapłanów tu nie brakowało). Ej, chwila. Te babeczki wciąż tu były? Jak się niby miał przy nich rozebrać...?
- Erm... - nie wiedział, jak to wszystko zacząć.
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Dotarli do miejsca docelowego i, niestety, nastąpiła chwilowa konsternacja. Byli już w łaźni, ale mężczyzna nie spieszył się specjalnie. A może...? Miały go rozebrać? Porozumiewawczo na siebie spojrzały. W końcu służba nie drużba.- Już pomagamy, już, już.- powiedziała szybko ciemnowłosa panienka, z którą Noboru szedł pod rękę. Następnie, bez większych uprzejmości zaczęła rozbierać, widocznie skołowanego mężczyznę.- Pomożemy Panu się umyć, spokojnie.- zapewniła kolejna, okładając czyste rzeczy z boku. Poprawiła rude pasmo włosów. Trzecia powiesiła ręcznik na wieszaku.-Ma Pan jakieś - widać było, że dziewczę pracuje nad doborem słów.-specjalne życzenia?- ciemnowłosa uporała się ze spodniami swojego gościa.- Ja wszystko rozumiem, ale niech Pan chociaż nie utrudnia!- nieco się zezłościła. Dopiero po chwili zrozumiała jaki błąd popełniła. Zaczerwieniła się lekko, ale nie przeprosiła. Musiała być jakimś wyjątkowo trudnym przypadkiem.
Służka, która była odpowiedzialna za pomoc oznajmiła Shinte, że "panienka jest już w łaźni". Zagadała ją tez chwilowo, co nieco opóźniło kobietę.- Mam złe przeczucia. Oh, Przeznaczenie, cóż szykujesz?
Służka, która była odpowiedzialna za pomoc oznajmiła Shinte, że "panienka jest już w łaźni". Zagadała ją tez chwilowo, co nieco opóźniło kobietę.- Mam złe przeczucia. Oh, Przeznaczenie, cóż szykujesz?
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Spokojnie się myła się, całkiem zadowolona, choć wciąż nie zrelaksowana w pełni. Ciemne myśli przemykały jej przez głowę, gdy szorowała rude włosy z zapałem. Wino przyjemnie szumiało jej w uszach, a ciepła woda zmywała strach. Dlatego też początkowo nie zwróciła uwagi na to, że ktoś jeszcze jest w łaźni. Dopiero, gdy Kofuku krzyknęła i ją zawołała, odwróciła się w stronę dziewczyny i zamarła. Nie taką osobę chciała zobaczyć. To, co widziała przed sobą było... Pobladła. Co... czym? Zrobiło jej się słabo, ale tym razem jakoś inaczej. Całkowicie przestała myśleć, czując tylko dziwne motyle w brzuchu.
- Nie mam nic - odpowiedziała ostrożnie, oczekując każdego nagłego ruchu. Bezpieczna, tak? - Ale chodź ze mną, znam kogoś, kto ma dobre rzeczy. Zaprowadzę cię, dobrze?- zaproponowała równie ostrożnym tonem powoli zbliżając się do wyjścia. Tylko jak miała wyminąć Kofuku tak, by spokojnie uciec?
- Nie mam nic - odpowiedziała ostrożnie, oczekując każdego nagłego ruchu. Bezpieczna, tak? - Ale chodź ze mną, znam kogoś, kto ma dobre rzeczy. Zaprowadzę cię, dobrze?- zaproponowała równie ostrożnym tonem powoli zbliżając się do wyjścia. Tylko jak miała wyminąć Kofuku tak, by spokojnie uciec?
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Ej. Co. NIE!
One na serio go rozbierały! C-Co... Co się działo? Jego mama robiła to tylko, jak był mały, dopóki nie zaczęli mu pomagać starsi bracia i na końcu wreszcie sam opanował tę niezwykłą umiejętność. Gorzej, że kobity robiły to szybciej, niż zrobiłby on sam i już wkrótce mogły zobaczyć go w stroju Adama. Sam Noboru nie wiedział, co takiego zatrzymało służkę przy jego kroczu, więc zwyczajnie, cały czerwony na twarzy, odwrócił się i ruszył prędziutko w stronę łaźni. Nie chciał ich pomocy, ale teraz nie był w stanie nawet tego wymówić. O własnych siłach wskoczył do gorącej wody i zanurzył się w niej aż po czubek głowy. Było mu tak straszliwie wstyd... Sam zaczął się obmywać, chyba że ktoś mu w tym przeszkodził. Musiał sobie to wszystko przemyśleć. Ogólnie, bał się powrotu do pokojów świątynnych. Co z jego rodziną? Co z ojcem i matką? Co z braćmi? Czy oni wiedzą? Jeśli tak, to... na pewno go wyśmieją. Znowu. No i gdzie jego instrument? Tak bardzo chciał już zagrać, żeby zapomnieć o wszystkim, co stało się ostatnio. Granie na erhu pozwoliłoby mu się odprężyć, złapać wiatr w żagle, a tak - siedział w męskiej łaźni sam, a w przedsionku czekała a niego zgraja nieznanych mu kobiet, które przed chwilą miały szansę oglądać go w całej okazałości. Cholera. Cholera.
Cholera...
I co z tym przytuleniem podczas snu?
Zbyt dużo upokorzenia.
One na serio go rozbierały! C-Co... Co się działo? Jego mama robiła to tylko, jak był mały, dopóki nie zaczęli mu pomagać starsi bracia i na końcu wreszcie sam opanował tę niezwykłą umiejętność. Gorzej, że kobity robiły to szybciej, niż zrobiłby on sam i już wkrótce mogły zobaczyć go w stroju Adama. Sam Noboru nie wiedział, co takiego zatrzymało służkę przy jego kroczu, więc zwyczajnie, cały czerwony na twarzy, odwrócił się i ruszył prędziutko w stronę łaźni. Nie chciał ich pomocy, ale teraz nie był w stanie nawet tego wymówić. O własnych siłach wskoczył do gorącej wody i zanurzył się w niej aż po czubek głowy. Było mu tak straszliwie wstyd... Sam zaczął się obmywać, chyba że ktoś mu w tym przeszkodził. Musiał sobie to wszystko przemyśleć. Ogólnie, bał się powrotu do pokojów świątynnych. Co z jego rodziną? Co z ojcem i matką? Co z braćmi? Czy oni wiedzą? Jeśli tak, to... na pewno go wyśmieją. Znowu. No i gdzie jego instrument? Tak bardzo chciał już zagrać, żeby zapomnieć o wszystkim, co stało się ostatnio. Granie na erhu pozwoliłoby mu się odprężyć, złapać wiatr w żagle, a tak - siedział w męskiej łaźni sam, a w przedsionku czekała a niego zgraja nieznanych mu kobiet, które przed chwilą miały szansę oglądać go w całej okazałości. Cholera. Cholera.
Cholera...
I co z tym przytuleniem podczas snu?
Zbyt dużo upokorzenia.
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
-Nie musi być dobre. Cokolwiek, zjem cokolwiek.- powiedziała cichutko, łapiąc się za brzuch.- Jest mi tak strasznie dziwnie, nie tylko głodno. Nie wiem jak Ci to powiedzieć. I jeszcze tak smacznie pachnie... Po tym jak się rozdzieliliśmy wydarzyły się dziwne rzeczy, których nie rozumiem.- przełknęła ślinę. To Arajka tak ładnie pachniała. Ale nie mogła zjeść Arajki! Przecież miały się przyjaźnić! Bała się, że to będzie silniejsze od niej. Miyato mogła dostrzec zarys ostrych, jasnych zębów. Wcześniej na pewno takie nie były. Tak czy inaczej wydawało się, że Kofuku nie ma zamiaru się na nią rzucić, wyglądała raczej na cierpiącą.- Mhm, chodźmy.- potaknęła, przesuwając się an tyle o ile pozwalały jej skrzydła. Jej towarzyszka powinna teraz spokojnie przejść. Miała nadzieje, że przestanie wydzielać tak apetyczną woń.
Kofuku- Liczba postów : 24
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Ah! uciekł im... jak mógł wskoczyć do tak gorącej wody? Nie poparzył się... Chyba wszystko było w porządku, nie słyszały żadnych jęków. Spojrzały po sobie. Chyba powinny pomóc podchmielonemu jegomościowi. Zsunęły szaty wierzchnie, nie chcą ich pomoczyć. Ubiór spodni był również bielizną. Składał się z półprzezroczystego giezła, które w warunkach wilgoci dość dobrze przylegało do ciała.- Nie ma się czego wstydzić. Proszę się rozluźnić, pomożemy się panu umyć.- dało się słyszeć słodziutki głosik. Chwile później mężczyzna mógł czuć ciepłe dłonie na swoich ramionach, plecach, brzuchu. Służące okazały się wyjątkowo sumienne w wykonywaniu obowiązków. Zdawać by się mogło, że nawet odczuwały pewnie rodzaj satysfakcji podczas wykonywania dzisiejszej "ciężkiej" pracy. ale cóż się dziwić, był to jedyny młody mężczyzna w zasięgu ich rąk. Miały tez jakąś rozrywkę, kiedy oglądały zaróżowione lico muzyka.- Chce Pan jeszcze się zrelaksować, czy może podać już ręcznik? a może...- dało się słyszeć cichutki jęk spowodowany kuksańcem pod żebra. Wszakże nie wolno im było przesadzić!
Shinte Galeska- Liczba postów : 27
Join date : 25/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Tak. Dobrze. Tylko powoli, spokojnie. Powoli zakręciła wodę i zaczęła przesuwać się w stronę wyjścia, byle tylko nie przestraszyć Kofu... Czy czymkolwiek ona była. Już nie przypominała nieco dziwnej dziewczyny, teraz była czymś, czego nie dało się określić inaczej, jak potwór. Nic jednak nie mówiła, tylko szła do wyjścia, uspokajając dziewczynę, która już bardziej przypominała demona, jak dziewczynę. Co tu się do cholerki działo? Może jednak nie powinna odmawiać i zostać tą żoną?
Gdy już opuściła łaźnię i trafiła do przedsionka, nawet nie zastanawiała się nad ubraniem czy wytarciem, tylko chwyciła ręcznik i owinęła się nim, po czym spojrzała na Kofuku. Boże, co tu się działo? Nie pojmowała tego, ale będąc w obliczu zagrożenia robi się wszystko, by przeżyć. A skoro jeszcze jej ufała to może... Pomyślała o Shinte. Czy ona coś zadziała?
- Chodź, zaprowadzę cię. Tylko nie możesz nic zjeść, dobrze? Dasz radę - poprosiła nieco słabszym głosem, otwierając drzwi i wychodząc, po czym zaczęła szybkim krokiem kierować się do pokoju, w którym ostatnio widziała dziwną kobietę. Nie ważne, kim była, może ogarniała ten kram bardziej, niż ona i im coś pomoże. Gdy weszła do pokoju, zziajana, wciąż mokra, półnaga, od razu zaczęła szukać Shinte.
- Pani Shinte! Potrzeba pomocy! - A w duchu modliła się, by Kofuku nic nie zrobiła. Sobie, jej, innym. Się porobiło.
Gdy już opuściła łaźnię i trafiła do przedsionka, nawet nie zastanawiała się nad ubraniem czy wytarciem, tylko chwyciła ręcznik i owinęła się nim, po czym spojrzała na Kofuku. Boże, co tu się działo? Nie pojmowała tego, ale będąc w obliczu zagrożenia robi się wszystko, by przeżyć. A skoro jeszcze jej ufała to może... Pomyślała o Shinte. Czy ona coś zadziała?
- Chodź, zaprowadzę cię. Tylko nie możesz nic zjeść, dobrze? Dasz radę - poprosiła nieco słabszym głosem, otwierając drzwi i wychodząc, po czym zaczęła szybkim krokiem kierować się do pokoju, w którym ostatnio widziała dziwną kobietę. Nie ważne, kim była, może ogarniała ten kram bardziej, niż ona i im coś pomoże. Gdy weszła do pokoju, zziajana, wciąż mokra, półnaga, od razu zaczęła szukać Shinte.
- Pani Shinte! Potrzeba pomocy! - A w duchu modliła się, by Kofuku nic nie zrobiła. Sobie, jej, innym. Się porobiło.
Araya Miyato- Liczba postów : 28
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Jego bracia chyba mieliby w tym momencie tak potężną zaśmiewkę i satysfakcję, że zwyczajnie zamknęliby go tutaj na wiele godzin, a potem przez wiele dni/miesięcy/lat wciąż wypominali mu taką sytuację. Był jeden plus - jego braci tu nie było, chyba że jakimś sposobem obserwowali go z ukrytego pomieszczenia gdzieś w tej okolicy. To wszystko jednak wyglądało jak jakiś żart z ich strony. Gorzej, że to wcale nie musiał być żart, patrząc po kapłance, która wysłała razem z nim służki. Ale on nie chciał... Nie teraz! Tak przed ślubem? Z KOBIETĄ?!
Nie zauważył na szczęście momentu, w którym rozebrały się do bielizny, ale za to gdy poczuł kobiece ręce na swoich ramionach, całkowicie zesztywniał (no, może prócz dolnej części jego ciała, if you know...). C-Co się tu wła-wła-właściwie...
Przysunął się jak najbliżej kafelkowanej krawędzi zbiornika, mając wrażenie, że totalnie nie ma jak stąd uciec. Dodatkowo przeszkadzał mu fakt błądzących po jego ciele dłoni. Kręcił głową z niedowierzaniem i czerwienił się coraz bardziej, nie mogąc już stwierdzić, czy to wino uderza mu do głowy, czy gorąca woda, czy też może właśnie to, czym zajmują się służki. Zagryzł wargi, totalnie nie wiedząc, co robić. Ich były trzy, a on - jeden. Nie zdawał sobie teraz z tego sprawy, ale pewnie w jego sytuacji chciałby się postawić każdy z jego braci. Gorzej, że z tych wszystkich padło akurat na niego. Odwrócił głowę, starając się odnaleźć jakieś miejsce, dzięki któremu będzie mógł stąd uciec.
- R-R... - Nie potrafił z siebie tego wykrztusić. - Rę...
Nie zauważył na szczęście momentu, w którym rozebrały się do bielizny, ale za to gdy poczuł kobiece ręce na swoich ramionach, całkowicie zesztywniał (no, może prócz dolnej części jego ciała, if you know...). C-Co się tu wła-wła-właściwie...
Przysunął się jak najbliżej kafelkowanej krawędzi zbiornika, mając wrażenie, że totalnie nie ma jak stąd uciec. Dodatkowo przeszkadzał mu fakt błądzących po jego ciele dłoni. Kręcił głową z niedowierzaniem i czerwienił się coraz bardziej, nie mogąc już stwierdzić, czy to wino uderza mu do głowy, czy gorąca woda, czy też może właśnie to, czym zajmują się służki. Zagryzł wargi, totalnie nie wiedząc, co robić. Ich były trzy, a on - jeden. Nie zdawał sobie teraz z tego sprawy, ale pewnie w jego sytuacji chciałby się postawić każdy z jego braci. Gorzej, że z tych wszystkich padło akurat na niego. Odwrócił głowę, starając się odnaleźć jakieś miejsce, dzięki któremu będzie mógł stąd uciec.
- R-R... - Nie potrafił z siebie tego wykrztusić. - Rę...
Noboru Nanatsuchi- Liczba postów : 30
Join date : 23/09/2015
Re: W okolicach Konoszy nie nosi się kaloszy.
Poruszyła się gwałtownie -Nie zjem Cię!- odparła naprędce. Chociaż kiedy tak kobieta koło niej przeszła z tym swoim apetycznym zapachem. Ponownie przełknęła ślinę. Czuła się podobnie jak wtedy, kiedy spotkała kapłanów. Wsunęła dłonie we włosy.- Nie zjem.- powtórzyła, już mniej przekonywująco. Głód zdawał się być coraz silniejszy, mieszał jej w głowie. Machnęła skrzydłami. Żołądek wydał ponury pomruk. Ponowne machnięcie skrzydłami wydało złowieszczy trzepot. Towarzyszka pachniała... Pachniała naprawdę smacznie. Idąc za Miyato i jej zapachem czuła się coraz bardziej bezwolna.
Kofuku- Liczba postów : 24
Join date : 23/09/2015
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Strona 2 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach