Pochmurne Kumo
2 posters
Strona 1 z 1
Pochmurne Kumo
Kawiarnia była idealnym miejscem na przemyślenia i patrzenie przez witrynę na mokre od deszczu uliczki. W teorii miał tu pracować nad kolejnym etapem opowieści, jednak białe kartki notesu były tak samo puste, jak w momencie, w którym przysiadł do stoliczka z Klarysą na kolanach i zamówił kawę. Właśnie mijała trzecia godzina. Klarysa przeciągnęła się leniwie na kolanach ciemnowłosego, nic sobie nie robiąc z jego niemocy twórczej. Reon uśmiechnął się pod nosem. Takiej to wygodnie. Postukał piórem po blacie, po czym poddał się całkowicie i je odłożył, po czym zaczął drapać białą kotkę za uchem.
- To już piaty tydzień tego ulewnego deszczu, Klaryso, i kolejny dzień, w którym nie mogę nic napisać... - mruknął do kotki, patrząc na ludzi przechodzących uliczką. Codziennie to samo - pobudka, ulewny deszcz, kawiarnia i puste kartki w notesie. Poezja. Na samą myśl parsknął, strasząc przy okazji przechodzącą obok kelnerkę. Przepraszając ją, zamówił kolejna kawę. Skoro i tak już tu siedzi...
- To już piaty tydzień tego ulewnego deszczu, Klaryso, i kolejny dzień, w którym nie mogę nic napisać... - mruknął do kotki, patrząc na ludzi przechodzących uliczką. Codziennie to samo - pobudka, ulewny deszcz, kawiarnia i puste kartki w notesie. Poezja. Na samą myśl parsknął, strasząc przy okazji przechodzącą obok kelnerkę. Przepraszając ją, zamówił kolejna kawę. Skoro i tak już tu siedzi...
Reon Hayashiba- Liczba postów : 2
Join date : 29/09/2015
Re: Pochmurne Kumo
Ostatnimi czasy miała wrażenie, że denerwuje ją wszystko. Z przylepionym do ust uśmiechem znosiła wszelkie podłości, jakie zgotował jej los, miała jednak wrażenie, że tej nie przetrwa. Zapewne, gdyby nie potworna wiadomość od matki, spędzałaby ten dzień na czytaniu książek, przeglądaniu atlasu i podziwianiu urody świata. Od miesiąca wiedziała jednak, że właśnie dzisiejsze popołudnie spędzi inaczej.
Jej rodzina należała do tych bogatszych, więc nic dziwnego, że zachęcano ją do zawarcia małżeństwa z innym dziedzicem fortuny. Na nic zdawały się rzucane pod nosem złorzeczenia pod adresem matki - tak musiało być i koniec. Na pierwsze spotkanie z jej przyszłym mężem i jego młodszą siostrą miała udać się sama.
Jak na złość, musiało zacząć padać... Chyba świat nie miał litości dla tej biednej istoty. Ubrała się w długą, niebieską sukienkę, nałożyła czarne trzewiki, we włosy wpięła białą lilię i wyruszyła w krótką podróż do kawiarni. A raczej uciekła, bowiem matka chciała zapewnić jej dowóz bryczką zaprzężoną w cztery siwe wałachy. To zdawało się dla biednej Fuyumi zbytnim upokorzeniem.
Dzwonek zakołysał się na czerwonym chwoście, oznajmiając przy tym przyjście kolejnego gościa. Arasawa zdawała sobie sprawę z tego, że jest spóźniona, ale absolutnie nie chciała tego po sobie okazywać. W końcu była damą. Zgrabnym ruchem otrzepała parasol i poszukała wzrokiem znajomej twarzy. Widziała przyszłego wybranka jedynie na zdjęciu sprzed roku, ale przez ten czas nie mógł się chyba wiele zmienić... Cóż, może poza tym, że zdjęcie było mocno wyretuszowane.
Dojrzała w końcu kogoś, kto pasował mniej więcej do tego, co wcześniej widziała. Pryszczaty chudzielec z wystającymi zębami, spoglądał na nią spode łba, sapiąc niemiłosiernie. Czyżby męczyło go samo patrzenie? Obok niego siedziała dziewczyna w spiętych w ciasny kok włosach. Okulary na jej nosie ustawione były tak, że z trudem dostrzegało się jej oczy. Byli bogato ubrani, a diamentowy, świecący przedni ząb delikwenta potwierdził obawy Fuyumi. Z przyklejonym na twarzy uśmiechem podeszła do stolika, ukłoniła się lekko i przeprosiła za spóźnienie, w myślach tworząc plan ucieczki. Może zemdleje? Krótkimi spojrzeniami zaczęła szukać kogoś, kto mógłby jej pomóc w tym zadaniu.
Niedaleko siedział chłopak. Chyba sam. Fuyumi rzucała mu co jakiś czas ukradkowe spojrzenia, mając nadzieję, że ją zauważy i, być może, uratuje. Jak damę z opresji.
Rozmowa z wybrankiem szybko przeszła na tematy ekonomiczne, które Arasawy kompletnie nie zajmowały. Kiwała głową, wciąż licząc na pomoc młodzieńca. Jeśli nic nie zrobi, dziewczę naprawdę zemdleje z nudów...
Jej rodzina należała do tych bogatszych, więc nic dziwnego, że zachęcano ją do zawarcia małżeństwa z innym dziedzicem fortuny. Na nic zdawały się rzucane pod nosem złorzeczenia pod adresem matki - tak musiało być i koniec. Na pierwsze spotkanie z jej przyszłym mężem i jego młodszą siostrą miała udać się sama.
Jak na złość, musiało zacząć padać... Chyba świat nie miał litości dla tej biednej istoty. Ubrała się w długą, niebieską sukienkę, nałożyła czarne trzewiki, we włosy wpięła białą lilię i wyruszyła w krótką podróż do kawiarni. A raczej uciekła, bowiem matka chciała zapewnić jej dowóz bryczką zaprzężoną w cztery siwe wałachy. To zdawało się dla biednej Fuyumi zbytnim upokorzeniem.
Dzwonek zakołysał się na czerwonym chwoście, oznajmiając przy tym przyjście kolejnego gościa. Arasawa zdawała sobie sprawę z tego, że jest spóźniona, ale absolutnie nie chciała tego po sobie okazywać. W końcu była damą. Zgrabnym ruchem otrzepała parasol i poszukała wzrokiem znajomej twarzy. Widziała przyszłego wybranka jedynie na zdjęciu sprzed roku, ale przez ten czas nie mógł się chyba wiele zmienić... Cóż, może poza tym, że zdjęcie było mocno wyretuszowane.
Dojrzała w końcu kogoś, kto pasował mniej więcej do tego, co wcześniej widziała. Pryszczaty chudzielec z wystającymi zębami, spoglądał na nią spode łba, sapiąc niemiłosiernie. Czyżby męczyło go samo patrzenie? Obok niego siedziała dziewczyna w spiętych w ciasny kok włosach. Okulary na jej nosie ustawione były tak, że z trudem dostrzegało się jej oczy. Byli bogato ubrani, a diamentowy, świecący przedni ząb delikwenta potwierdził obawy Fuyumi. Z przyklejonym na twarzy uśmiechem podeszła do stolika, ukłoniła się lekko i przeprosiła za spóźnienie, w myślach tworząc plan ucieczki. Może zemdleje? Krótkimi spojrzeniami zaczęła szukać kogoś, kto mógłby jej pomóc w tym zadaniu.
Niedaleko siedział chłopak. Chyba sam. Fuyumi rzucała mu co jakiś czas ukradkowe spojrzenia, mając nadzieję, że ją zauważy i, być może, uratuje. Jak damę z opresji.
Rozmowa z wybrankiem szybko przeszła na tematy ekonomiczne, które Arasawy kompletnie nie zajmowały. Kiwała głową, wciąż licząc na pomoc młodzieńca. Jeśli nic nie zrobi, dziewczę naprawdę zemdleje z nudów...
Fuyumi Arasawa- Liczba postów : 2
Join date : 29/09/2015
Re: Pochmurne Kumo
Dzwoneczek przy drzwiach wskazywał, że ktoś wszedł do środka kawiarenki, ale Reon był zbyt zajęty drapaniem Klarysy za uchem oraz patrzeniem przez okno, by nawet zarejestrować ciche "dzyń-dzyń". Ogarnęła go niemoc i niechęć do ruchu, tak więc patrzał i patrzał... Dopóki nie przyniesiono mu zamówionej kawy.
Brzdęk spodeczka i filiżanki wyrwały go z letargu, przez co spojrzał nieco zamglonym spojrzeniem na kelnerkę, tą samą, którą przestraszył uprzednio, a następnie z równie dużym zapałem odprowadził ją wzrokiem za kontuar i przez przypadek dostrzegł inną parę oczu patrzącą w jego stronę. Przerwał rozpieszczanie kotki na krótką chwilę, podczas której trybiki w jego głowie próbowały wskoczyć na właściwy tor, po czym westchnął głęboko.
- Poczekaj tu na mnie, Klaryso. Zaraz wrócę - mruknął do kotki i chwycił ją w objęcia, by wstać i posadzic obruszone zwierzę na ciepłym i wygrzanym siedzeniu. Klarysa spojrzała na niego z wyrzutem, po czym zwinęła się w kłębek i poszła spać dalej, a sam Hayashiba wziął łyk kawy i ruszył do stolika okupowanego przez dziwną trójkę. Już idąc w ich stronę widział historię przez nich prezentowaną. Grzdyl był brzydki, ale obrzydliwie bogaty, a obok siedziała jego bogu winna, prawie ślepa, siostra. Z kolei dziewczę, również wysokiego rodu, wciśnięto w małżeństwo z brzydalem i właśnie szukało ratunku od przykrego doświadczenia. Jaka tylko szkoda, że ratunek przychodził tylko w bajkach.
Odchrząknął głośniej, będąc już przy stoliku elit. Przydałoby się przybrać pozytywniejszą minę, jak zrezygnowanie i obojętność, ale sytuacja jeszcze go do tego nie motywowała.
- Przepraszam, czy mogę się dosiąść? - Proste pytanie. Liczył na równie prostą odpowiedź.
Brzdęk spodeczka i filiżanki wyrwały go z letargu, przez co spojrzał nieco zamglonym spojrzeniem na kelnerkę, tą samą, którą przestraszył uprzednio, a następnie z równie dużym zapałem odprowadził ją wzrokiem za kontuar i przez przypadek dostrzegł inną parę oczu patrzącą w jego stronę. Przerwał rozpieszczanie kotki na krótką chwilę, podczas której trybiki w jego głowie próbowały wskoczyć na właściwy tor, po czym westchnął głęboko.
- Poczekaj tu na mnie, Klaryso. Zaraz wrócę - mruknął do kotki i chwycił ją w objęcia, by wstać i posadzic obruszone zwierzę na ciepłym i wygrzanym siedzeniu. Klarysa spojrzała na niego z wyrzutem, po czym zwinęła się w kłębek i poszła spać dalej, a sam Hayashiba wziął łyk kawy i ruszył do stolika okupowanego przez dziwną trójkę. Już idąc w ich stronę widział historię przez nich prezentowaną. Grzdyl był brzydki, ale obrzydliwie bogaty, a obok siedziała jego bogu winna, prawie ślepa, siostra. Z kolei dziewczę, również wysokiego rodu, wciśnięto w małżeństwo z brzydalem i właśnie szukało ratunku od przykrego doświadczenia. Jaka tylko szkoda, że ratunek przychodził tylko w bajkach.
Odchrząknął głośniej, będąc już przy stoliku elit. Przydałoby się przybrać pozytywniejszą minę, jak zrezygnowanie i obojętność, ale sytuacja jeszcze go do tego nie motywowała.
- Przepraszam, czy mogę się dosiąść? - Proste pytanie. Liczył na równie prostą odpowiedź.
Reon Hayashiba- Liczba postów : 2
Join date : 29/09/2015
Re: Pochmurne Kumo
Fuyumi starała się zachować choć odrobinę zdrowego rozsądku. Jeszcze się, nie daj losie, wyda, że miała nadzieję na taki obrót sytuacji. Miała. Bardzo. Dlatego też, gdy jej drogi przyszły małżonek chciał już zaprotestować, Arasawa skinęła głową, obdarzając młodziana przyjemnym uśmiechem i chyba jedynym szczerym od kilkunastu dni.
- Ależ proszę - odpowiedziała. - Przyda nam się odrobina odejścia od codzienności, nieprawdaż?
Znów na jest usta wykrzywiły się w uśmiech przyklejony. Jej wybranek stęknął, siostra wyciągnęła zaś wachlarz i zza okularów-słoików zaczęła pilnie obserwować nowego towarzysza rozmowy. Można powiedzieć, że wydawała się nawet oczarowana.
- Nazywam się Arasawa Fuyumi - przedstawiła się rudowłosa, odgarniając przy tym część gładko ułożonej czupryny z ramion. Właśnie zmierzała ku nim zamówiona wcześniej herbata. Reon mógł wyczuć delikatny zapach jaśminu, kiedy podano napar pod nos piękniejszego dziewczęcia. Wtedy też postanowiła przedstawić resztę. - To Karayame Akito i jego siostra, Yuna.
Być może nazwiska te mówiły coś młodemu pisarzowi, a być może nie. Wielu było tu już takich, którzy mieli pieniądze w garści.
- Pogoda zdaje się być niesprzyjająca - dodała Fuyumi, upijając łyk herbaty.
- Ależ proszę - odpowiedziała. - Przyda nam się odrobina odejścia od codzienności, nieprawdaż?
Znów na jest usta wykrzywiły się w uśmiech przyklejony. Jej wybranek stęknął, siostra wyciągnęła zaś wachlarz i zza okularów-słoików zaczęła pilnie obserwować nowego towarzysza rozmowy. Można powiedzieć, że wydawała się nawet oczarowana.
- Nazywam się Arasawa Fuyumi - przedstawiła się rudowłosa, odgarniając przy tym część gładko ułożonej czupryny z ramion. Właśnie zmierzała ku nim zamówiona wcześniej herbata. Reon mógł wyczuć delikatny zapach jaśminu, kiedy podano napar pod nos piękniejszego dziewczęcia. Wtedy też postanowiła przedstawić resztę. - To Karayame Akito i jego siostra, Yuna.
Być może nazwiska te mówiły coś młodemu pisarzowi, a być może nie. Wielu było tu już takich, którzy mieli pieniądze w garści.
- Pogoda zdaje się być niesprzyjająca - dodała Fuyumi, upijając łyk herbaty.
Fuyumi Arasawa- Liczba postów : 2
Join date : 29/09/2015
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach