Kiri i okolice

Namówiły ją na wyjście. Musiały. Wszak był piątek, to nie było innej opcji by gdzieś nie wyjść. Problem pojawił się już w domu, gdy tatuś i mamusia musieli wiedzieć wszystko - zaczynając od godziny wyjścia, kończąc na ewentualnych facetach, którzy NA PEWNO się przyplączą, by wiedzieć, komu ewentualnie odrąbać najcenniejszą rzecz w życiu. Tatuś się nie certolił... Mamusia zresztą też nie, ale nie była aż tak bezpośrednia. A teraz, gdy siedziała nad kieliszkiem i bawiła się słomka naszły ją wątpliwości, czy na pewno chce być w tym miejscu. Było nudno. Niby miało być żywiołowo, przebojowa muzyka, ale Trio z Pustyni niespecjalnie jej pasowało. Inni dobrze się bawili. Naburmuszyła się. To był jej piątek! Ale może za chwilę będzie lepiej...?

(jest w innym klubie, jakby co)

Odetchnął głęboko. Nie można ufać ludziom. Jego znajomi mieli niezły ubaw zaciągając go do takiego miejsca. Łatwe pieniądze, mówili... Ale jakim kosztem? I w ogóle czemu ostatecznie się na to zgodził? Ubrania mu nie przeszkadzały... poza tym, że byłby nieco wyzywające nawet mu się podobały. Ale to co musiał zrobić... I to przed publiką złożoną z... Ah! Słabo mu się robiło. Nie można ufać nawet przyjaciołom! Teraz pewnie pokładali się ze śmiechu! Załamał ręce. Zrobi to raz i nigdy więcej tu nie wróci, taki był jego plan! Miał tylko nadzieję, że żaden jegomość się do niego nie przyczepi. To byłoby straszne.
Nagle zrobiło się szumnie. Atmosfera stała się jakaś napięta. Oho, chyba zaraz wypchną go na "scenę". Bardzo niedobrze. Może jeszcze uda mu się wycofać? Nie... raczej nie. A z resztą! Jest ładny! Zrobi co musi i zarobi trochę pieniędzy! Ostatecznie nie jest to takie straszne. Tak jak przypuszczał wszystko zaraz miało się zacząć.
Publika była raczej zadbana. Wewnątrz lokal również prezentował się nie najgorzej (a przynajmniej w porównaniu do przebieralni). Szybko dojrzał znajomych z ubawionymi minami. On natomiast wyglądał jak rozkapryszona księżniczka. Mimo dość kusego, kobiecego dodajmy, stroju miał w to coś, co sprawiało że lśnił. Tak naprawdę ciężko było poznać, że jest on mężczyzną. Równie dobrze można by go wziąć za wysoką kobietę. Ruchy jego ciała nie były toporne. Poruszał się niczym kot: bezszelestnie i z gracją. Co jakiś czas nawet posłał zadziorny uśmiech. Tak, spodobało mu się to. Było to straszne ze względu na to co wcześniej myślał o tym cyrku... ale naprawdę mu się to podobało.

Niby przyszedł nowy zespół, a wrzaski i piski na sali się pogłębiły, jednakże dla niej było to kolejny powód, by założyć nogę z irytacją i wywrócić oczami, gdy rozentuzjazmowane znajome chciały ją zaciągnąć na parkiet. Nie, ona podziękuje. Nie była z tych, którzy rzucają się na sławne boysbandy bo taka moda Przecież ta muzyka była... ugh. Nie, ona wychodzi. Dopiła swojego drinka i wstała. Zachwiała się lekko na obcasach. Oj, niedobrze. Uda jej się jeszcze gdziekolwiek pójść? Po tej chwili niepewności szybko pojawiło się nowe uczucie - pić. Tak więc trzeba było iść dalej, znaleźć lepsze miejsce, w którym nie będzie tak sztywno, głupio a do ucha nie będzie wrzeszczał tłum napalonych nastolatek.
- Wychodzę! - rzuciła w stronę jednej ze znajomych, jednak wątpliwie, by usłyszała ją w tym hałasie. Z kolei Sachi niespecjalnie przejmowała się tym, czy została usłyszana, czy nie. W końcu nawet nie chciała tu przychodzić...
Powietrze na zewnątrz było rześkie i przyjemne. Nemuri uśmiechnęła się pod nosem, idąc słabo oświetlonymi uliczkami, które tak dobrze znała. Co teraz... Bar, klub, pub, cokolwiek. O, było coś po drodze, więc nie namyślając się długo dziewczyna weszła do środka. Było ciepło, muzyka była lepsza (choć wciąż niezbyt wysokich lotów) i na pewno mieli to alkohol~! Żegnaj wypłato tatusia~~ Żegnajcie kieszonkowe od mamusi~~ Przyszła pora, by zaszaleć.
Z błyskiem w oku przepchnęła się przez tłum zdecydowanie wyższych od niej mężczyzn, do baru i usiadła za ladą z zadowoleniem wypisanym na ustach. Barman spojrzał na nią z dezaprobatą, jednak przygotował to, co zamówiła, a ona, niczego nieświadoma, z drinkiem w łapie oglądała to, co się działo na scenie. A się działo! To była kobieta? Facet? Nie wiedziała. Ale wyglądało całkiem zabawnie.

I zapewne dalej byłby uradowany, gdyby nie to, że ze spektakularnym "Kya~" wylądował na podłodze. Nie do końca rozumiał dlaczego tak się stało. To wina wysokich butów? Niezdarności czy może nieuwagi? To nie było ważne. A stało się jeszcze mniej ważnym, kiedy usłyszał dobiegający z sali chichot. Zaczerwienił się nieco. Mimo wszystko trzeba zachować twarz. To musiało być... Przeznaczenia. Tak matka na pewno tak by uznała. Tak więc kontynuował, jak gdyby nigdy nic. Co prawda nie czuł się już tak pewnie jak wcześniej jaki nie podobało mu się tak jak przedtem. Chciał skończyć.
Po występie udał się do przebieralni. Westchnął ciężko siadając w fotelu. Czuł się nieco zażenowany incydentem jaki miał miejsce jednak już nic nie mógł na to poradzić. Będą mu to wypominać przy każdej nadarzającej się sytuacji... Zakrył twarz dłońmi. Może nie będzie tak źle. Tymczasem uznał, ze wypadałoby się przebrać w swoje fatałaszki. Wstał by podejść do lutra. Ze zdumieniem odkrył, że jego makijaż nawet trochę nie nie rozmazał. Uśmiechnął się pod nosem. Jeden problem z głowy. Poprzeglądał się jeszcze chwilę. Będzie musiał poprawić fryzurę. Jednak najpierw zmiana ciuchów! Zajęło mu to trochę, ale to wszystko przez gorset! Wykonał obrót wokół własnej osi. Miał ładną sukienkę w jasnym, pastelowo błękitnym kolorze. Spora acz nie przytłaczająca ilość falbanek dodawała mu uroku. Uśmiechnął się do swojego odbicia. Teraz tylko włosy i opuszcza ten przybytek!

Zachichotała głośno, obserwując scenę i wlewając w siebie kolejną kolejkę. To było takie zabawne~! Co to w ogóle był za klub? Nie miała zielonego pojęcia, ale jutro... tak, jutro, na pewno juto się dowie, bo przecież ten facet? a może kobieta? na scenie byli zbyt dobrzy w tym wszystkim i Sachi w mig zapomniała o całym nieprzyjemnym wieczorze. Na tyle, że już nawet nie wiedziała która to kolejka.
Tylko.. co to? On już sobie szedł? Nie! Nie nie nie! Musiała się dowiedzieć chociaż tyle, czy jutro też tutaj będzie. Tak więc energicznie podniosła się ze swojego miejsca i od razu upadła. Zaśmiała się i podniosła raz jeszcze, po czym rozejrzała. Świat się kręcił, ale co z tego! Scena, scena, o tam, jest! Żwawo ruszyła do przodu, uśmiechając się na wszystkie strony i depcząc co popadnie a gdy już do niej dotarła, wdrapała się na podest i od razu usłyszała gwizdy zachęty. Co, że ona? Odwróciła się w stronę, posyłając w stronę tłumu zadziorny uśmiech, po czym schyliła się głęboko, powoli prostując. Po czym posłała buziaka w stronę publiki i zeszła ze sceny w stronę wyjścia. Tak, tam go złapie! Miała taką nadzieję.

Poprawienie fryzury było dość pracochłonne aczkolwiek w jego mniemaniu opłaciło się. Miał mieszane uczucia w stosunku do nowej pracy... Z jednej strony było to ciekawe doświadczenie, z drugiej jednak nie był do końca przekonany. Rozważy to jutro, kiedy to będzie wypoczęty. Skierował się na salę, by dołączyć do przyjaciół. Okazało się, że opuścili klub bez niego! Jak mogli! I ci wszyscy mężczyźni... patrzyli się teraz na niego! W sumie nie powinni być zainteresowani! Ostatecznie wyglądał jak kobieta! Łypnął na scenę. Oh, jakieś dziewczę pomyliło miejsca. W sumie to trochę zabawne. Dzięki chwilowemu zamieszaniu jakie wynikło za sprawą nieznajomej mógł cofnąć się do pomieszczeń służbowych, a następnie czmychnąć tylnym wejściem. W momencie przejścia na zewnątrz odetchnął świeżym, chłodnym powietrzem. Chyba przydałoby się coś rozgrzewającego~~!

Coś jej mignęła czupryna podobna do tej, która była na scenie i rozejrzała się, a świat ponownie zawirował i wpadła na jakiś stolik. Uch, nie dobrze. Zaczęła szybko przepraszać, jednak co by mogła pijana dziewczyna. Wiedząc, że szybko może nabawić się kłopotów postanowiła wyjść i odetchnąć. Taki też w zamierzeniu był plan, tylko czy teraz znajdzie tą osobę? Kurczę... W ogóle co ją pokusiło, by ją znaleźć? Ciekawość? Tak, to chyba to. I alkohol, ale pijany o tym nie wie. W każdym razie wyszła i oparła się o kamienicę. I co teraz? Pić dalej? Tylko gdzie?

Ruszył dziarskim krokiem przed siebie. Wypije drinka... A może nawet kilka głębszych? Co prawda dzięki jego kochanym przyjaciołom zmuszony jest spędzić tę noc samotnie. Co za ludzie! Miał tylko nadzieję, że nie przyczepi się do niego żaden jegomość. Kiedy był z grupą czuł się bezpiecznej! Tak czy inaczej był w stanie się obronić. W końcu był mężczyzną! Co prawda wygląd wskazywał na urodziwą kobietę... Ale w głębi był facetem!
Po kwadransie marszu ujrzał swój ulubiony lokal. Miła muzyka, możliwość niedrogiego napitku. Teraz właśnie tego potrzebował. Wszedł do środka, a następnie ruszył w kierunku barmana by zamówić alkohol.

Była smutna i sfrustrowana, bo tak nie powinno być. Bardzo nie powinno. Przecież nie chciała zrobić nic złego, a tylko się przywitać! I poznać! I może wypić coś dobrego w towarzystwie interesującej, jak jej się wydawało, osoby. Jednak w stanie alkoholowego oburzenia wolała pójść się napić i zapomnieć niż czekać i marznąć na dworze. To było Kiri, do jasnej cholerki! Tu bywało zimno! Tak więc ruszyła w dalszą drogę po wielu barach, w każdym wypijając tylko po jednym... głębszym. I nawet nie wiedząc kiedy, ani też nie zwracając uwagi na otoczenie, wpadła do baru, w którym znajdował się cel jej głębokich rozterek. Tylko w swoim upojeniu podeszła do baru i stanowczo usiadła, prosząc o sake z wyższej półki. Chciała sake. Tak jak mamusia, kiedy była bardzo zła i smutna. Z drugiej strony, ciekawe co by powiedziała teraz mamusia...

Miał już zamawiać drinka gdy jakiś babsztyl wtrynił się przed niego. No jak tak można?! Burknął coś pod nosem. A... Co będzie się awanturować? Po co robić kłopot sobie i innym przez jakąś pijana jędzę? Łypnął na nią wzrokiem. Kompletnie upita! Co za wstyd! Pokręcił głową zniesmaczony. Coś go podkusiło by jednak spojrzeć jeszcze raz. W sumie nie była taka zła. Niemniej jednak jej zachowanie było niewłaściwe. Chociaż to tylko przez alkohol. Jemu też się czasem zdarzało. Westchnął cicho. Tak to jest z tymi dziewczynami! Uśmiechnął się pod nosem. Był stanowczo zbyt wyrozumiały!

Wepchnęła się między dwóch ludzi, ale kogo to obchodziło, kiedy liczył się alkohol? W końcu, jeżeli wypiją dostatecznie dużo nawet nie będą pamiętać o tym, że tam była! Ona zresztą też nie. Muzyka grała, ludzie się bawili, a ona nie może? Nie! Ona musi! Chociaż ten raz, zanim znowu wpakuje się między mamusię i tatusia. Musi zapić rozczarowanie dnia dzisiejszego. Jednakże coś ją pokusiło, by spojrzeć w bok, czekając na swoją kolejkę. Hmm... Ten ktoś wyglądał znajomo... Tylko skąd? W swoim stanie zrobiła całkiem ładną zamyśloną minę, zupełnie jakby nie była pijana i nagle w jej głowie coś zaświtało, a na jej ustach pojawił się tajemniczy uśmiech. Kolejka przyszła, więc wypiła ją jednym łykiem i szybko nachyliła się w stronę tajemniczego jasnowłosego mężczyzny, kobiety? Nie ważne! I złożyła na policzku, lub tez ustach (w zależności co było pod... ręką) całus, zostawiając ślad szminki. Tak, była całkiem zadowolona z siebie w tym momencie.

Pił sobie spokojnie. Nieznajoma nieco się kręciła jednak zupełnie mu nie przeszkadzała. Więc nie było źle. No, do czasu... Był skołowany! Ona pocałowała go! Ale przecież! Przecież wyglądał jak kobieta! Czyżby była...? Zresztą! To nie było ważne! Obca kobieta go całuje! Może i była ładna, ale... Ale w sumie. W sumie to chyba znaczyło, że jest niezwykle urodziwy. Niby mu to schlebiało. Ale to nie może być tak, że będą go publicznie obce osoby całować! Otwarł usta by zrugać ciemnowłosą. Tylko co właściwie powinien powiedzieć? Starł szminkę z policzka.
-Co Ty sobie myślisz?!- rzucił w końcu. Był za mało pijany by zaakceptować takie zachowanie!

Obserwowała tą reakcję z uśmiechem nie znikającym z jej twarzy. Szczególnie poszerzył się on, gdy zobaczyła otwarte usta i pewna niepewność, co powiedzieć, wymalowaną na twarzy kobiety. Bo to była kobieta. Tak wyglądała. Na słowa, które się wydobyły z ust nieznajomej, Sachi się lekko zaśmiała.
- W zasadzie to nic - odparła równie lekko, nieco zbyt głośno z powodu alkoholu. Powoli puszczały jej wszystkie hamulce więc zupełnie nie widziała nic złego w swoim zachowaniu. - Przeszkadza ci to? - dorzuciła, wciąż z uśmiechem wymalowanym na ustach. Nawet jeżeli przeszkadzało, kto by się przejmował?

Nic? Myśli... Nic? Co było śmiesznego w tym co mówił?! Wydął poliki. Nie podobało mu się takie zachowanie względem jego osoby!
-Oczywiście, że tak!- odparł z przekonanie.
-Nie znamy się! A Ty jesteś pijana... Co w zasadzie wszystko wyjaśnia.- westchnął cicho. Chyba powinien się nią zająć... On jest odpowiedzialny i porządny, ale jak biedne dziewczę trafi na jakiegoś zboczonego faceta, który tylko będzie chciał ją wykorzystać?
-Wiesz... Myślę, że powinnaś już wrócić do domu.

Hm hm. Przekrzywiła głowę, zastanawiając się nad słowami kobiety. Czy coś było nie tak. Hmm... A, no tak. Uśmiechnęła się ze zrozumieniem, kiwając głową. Wszystko jasne! Ale w żaden sposób nie chciała wracać do domu! Czy ona oszalała? Teraz? W tym stanie? Mamusia by ją zabiła choć czasami wracała w gorszym stanie... Nie, nie, nie czas wyrzucać przykrości komuś, kogo nie ma! Odwróciła się w stronę baru, po czym poprosiła o dwa najmocniejsze drinki z wielkim zacieszem na twarzy.
- Przecież noc dopiero się zaczyna! - odparła, wręczając kobiecie drinka. Do dna! Wypiła wszystko jednym łykiem. - Na zdrowie!

-Dla niektórych już się kończy! Zobacz... Jutro będziesz źle się czuła.- próbował przekonać niewiastę ta jednak miała za nic jego słowa. No pięknie! Będzie jeszcze gorzej!
-To miłe z twojej strony.- powiedział przyjmując drinka.- Jednak naprawdę, powinnaś wracać!- głupia wyląduje w jakimś rynsztoku!
-Wiesz co? Może Cię odprowadzę, co? Niebezpiecznym jest wracać samemu o tej porze w takim stanie.

Sachi niespecjalnie przejmowała się zagrożeniem, które mogło na nią czyhać tuż po wyjściu z knajpy. Kto by się tym przejmował? W mieście, które znała lepiej niż własną kieszeń? Nie nie, tatuś i mamusia dobrze zadbali, by ludzie bali się ich nazwiska. Tylko po co się tym chwalić, skoro przeszkadzało to w zabawie? Wciąż niczym nie zrażona dziewczyna zamówiła jeszcze raz to samo.
- To miłe, że chcesz mnie odprowadzić, ale wyglądasz znacznie słabiej, niż ja~! Bardziej bałabym się, że to tobie coś się stanie, niż mi - I faktycznie patrząc na ich postury można było zauważyć, że Sachi była bardziej porządnie zbudowana, choć nieco niższa. A uśmiech wręcz nie znikał z jej ust. - Jak się nazywasz? - zapytała całkiem luźno, wciskając w dłoń kobiety kolejnego drinka. Może jednak los się do niej uśmiechnął?

Spochmurniał. No tak... Miała go za kobietę. Ale był mężczyzną! To było smutne! Bardzo smutne! Ale nie widział sensu w tłumaczeniu czegokolwiek pijanemu człowiekowi.
-Myślę, że tu się mylisz.- odparł z lekkim uśmiechem. Taka była pewna siebie, a wszystko to wina alkoholu! Poklepał ją po głowie, jak zwierzątko.
-Tooru. A ty?- odparł. Naprawdę uważał, że powinna wracać!

Hmm, czy ona myślała, że przesadza? Może i była pijana, ale jednego była pewna - jeszcze nikt jej nie pokonał poza wujkiem Ajim i ciocią Imi! Dlatego też niespecjalnie przejmowała się tym, co myślała kobieta. W końcu to Nemuri miała rację!
- Sachi, ale możesz mówić mi Sacchan~! - przedstawiła się promiennie, po czym spojrzała na to, co Tooru trzymała w dłoniach. Uśmiechnęła się w dość jednoznaczny sposób. - Wiesz, Tooru, chyba przyszłaś tu, by się napić... A może potrzebujesz zachęty? - mruknęła ciepło. Miała jednak ten skill po mamusi. I zboczenie po tatusiu... Zupełnie nie widziała nic złego w tym, by ponownie pocałować siedzącą tuż przed nią kobietę, tym razem jednak w mniej niewinny sposób.

-Myślę, że Sachi jest w porządku.- odparł zupełnie niewinnie.
-Ne muszę pić. Ktoś pije tutaj za dwóch.- powiedział melodyjnie. To było nawet zabawne! Chociaż niepokojące, kiedy tak na niego patrzyła. Ten wzrok nie zwiastował niczego dobrego!
-Cóż, będę się zbierać. Szkoda, że nie skorzystałaś z mojej propozycji.- poklepał dziewczynę po ramieniu. W sumie trochę będzie mu źle z tym, że ją zostawi... Ale co może zrobić skoro się uparła? Zsunął się z krzesła, a następnie poprawił sukienkę.
-Radzę Ci jednak nie zostawać zbyt długo.- zdobył się na ciepły uśmiech. Wypada być miłym dla pijanych kobiet!

Spojrzała zielonymi, nieco zamglonymi oczami na sylwetkę Tooru i uśmiechnęła się lekko, kładąc głowę na ramieniu i stole. Było zbyt miło, by teraz zostawała sama! No bo co by później zrobiła, po tym, jak już się tyle naszukała tej dziewczyny?
- Proszę, zostań ze mną, Tou-chan - poprosiła ciepło, już nawet nie nie planując niczego niewłaściwego. Czyżby się jej przestraszyła? - Jestem aż tak straszna, Tou-chan? Przepraszam... - mruknęła, jednak jej ton raczej nie wskazywał, że jej przykro. Był zbyt miękki. - Wypiję jeden drink, z tych, które ci dałam, ale zostań - prosiła dalej, nie zmieniając tonu. A nuż się uda~!

Ona... Eh! Jak mógł odmówić proszącej kobiecie? No jak? Westchnął i usiadł z powrotem.
-Nie masz za co przepraszać.- pokręcił głową. Chyba serio miał za miękkie serce!
-Więc... Masz zamiar pić do upadłego?- spytał spokojnie, dopijając pierwszego drinka.
-Może podasz mi swój adres? Tak na wszelki wypadek.

Mówiła jakieś śmieszne rzeczy. Do upadłego? To tak się dało? Jednak była zbyt zadowolona z tego, że jednak został, żeby przejmować się tym, co do niej mówiono. Jak obiecała, wzięła jeden z drinków i wypiła go bardzo szybko.
- Nie da się upić do upadłego - odparła całkiem pewnie. - To dopiero początek~! - zapewniła z zadowolonym uśmiechem. Patrząc na ilość alkoholu, który w siebie już wchłonęła, można było spokojnie przyjąć, że nieźle się trzyma. - A co do domu... - strapiła się nieco. - Nie powiem ci, ale jak będę chciała wracać, zaprowadzę cię tam, pasuje? - zaproponowała z przemiłym uśmiechem. Podawanie tego adresu było nieco niebezpieczne... - A ty gdzie mieszkasz, Tou-chan? I czemu występowałaś w tym śmiesznym klubie? - Przyszła pora na jej pytania, ot co!

-Oczywiście, że się da!- oburzył się. Czy już była tak pijana? Niemożliwy człowiek!
-Początek?- jęknął cicho, jakby do siebie. Zapowiadała się długa, męcząca noc.
-Cóż, nie wiem czy trafisz jak już skończysz pić.- zaśmiał się. W sumie to było urocze.
-Ale jak chcesz. Tylko nie myśl, że cię przenocuję.- rzucił ostrzegawczo. Jeszcze mu brakowało obcych w mieszkaniu! No chyba, że chciałaby... Wtedy mógłby przenocować~ Tyle tylko, ze wykorzystywanie pijanych nie było w jego stylu. Chciał już odpowiedzieć na jej pierwsze pytanie, kiedy okazało się, że widziała go... Tam! Zaczerwienił się nieco.
-W-widziałaś mnie...?

Przytaknęła energicznie, krzycząc do barmana "Jeszcze raz ten Diabelski oddech!".
- Oczywiście, że widziałam! To było świetne - zaczęła się entuzjazmować, łapiąc Tooru za dłonie. - Chciałabym tak tańczyć, nauczysz mnie? - zapytała ze skrzącymi się oczyma. Tutaj, teraz, najlepiej. Tylko patrząc po poprzednich reakcjach pewnie nie będzie chciała, a szkoda. Najważniejsze było, by się dobrze bawić! Nieco się skrzywiła na wieść o domu, szybko jednak zaśmiała się perliście. - Nie przejmuj się, nic mi nie będzie. Znam Kiri jak własną kieszeń i nie ma szans, by ktokolwiek mi coś zrobił~! - O ty, wygadała się! Zaśmiała się jeszcze głośniej, zakrywając usta dłonią. - W każdym razie, w każdym razie, opowiedz mi coś o sobie Tou-chan! Jesteś tancerką? A może aktorką?